piątek, 7 września 2012

Co na zdrowe śniadanie dla dziecka?

Idzie jesień...Jest coraz zimniej i zacznie się czas przeziębień i chorób. W taki czas nie powinno się wychodzić bez ciepłego śniadania z domu. Mimo iż moje dziecko ma zapewnione śniadanie w przedszkolu, staram się by zjadło je jednak w domu (uważam że to przygotowane przeze mnie jest o wiele zdrowsze:). Niestety, przedszkola serwują zazwyczaj maluchom płatki owsiane na mleku z cukrem, makarony z mlekiem i cukrem itp. + kanapki z wędliną albo żółtym serem. I jak tu wzmacniać odporność dziecka? Na pewno nie takim śniadaniem...

Moje propozycje śniadań dla dziecka (i całej rodziny):

1. kasza jaglana (z mlekiem migdałowym albo innym roślinnym, z miodem, z rodzynkami, cynamonem i masłem,  z rodzynkami i olejem kokosowym)

2. płatki owsiane na wodzie (z rodzynkami i cynamonem, z bananem i cynamonem, z tartym jabłkiem i cynamonem i rodzynkami)

3. płatki orkiszowe na wodzie (z jabłkiem i rodzynkami)

4. kaszka (krupiczka) kukurydziana polenta gotowana na mleku (zwykłym lub roślinnym)

5. i moje najnowsze odkrycie: kasza RAZOWA kuskus (wystarczy zalać ją gorącym mlekiem lub wodą i gotowe):

http://www.tuekosklep.pl/pl/p/Kasza-kuskus-razowa-500g/104


Ważne, by rotować te kaszki tak, aby dziecko jadło codziennie inną. U nas sprawdzają się znakomicie; mała nie marudzi i chętnie je zjada. A w przedszkolu wręcz gardzi "zupami mleczkowymi" z czego jestem bardzo zadowolona;)

poniedziałek, 28 maja 2012

Ciecierzyca jest pyszna!

Dzisiaj miałam zrobić hummus, bo jest smaczny i robi się go dość szybko. Ale znalazłam w internecie klika propozycji na sałatki z ciecierzycy, więc postanowiłam spróbować...






Moja wersja sałatki z ciecierzycy:
3 duże szklanki ugotowanej ciecierzycy (nie polecam używania tej z puszki - jestem wrogiem wszystkiego co pochodzi z puszek)
1 duży ogórek
2 garści pestek słonecznika
suszona bazylia lub oregano
pomidory suszone
kapary
sok z cytryny
sól pieprz




Ciecierzycę najlepiej namoczyć na noc. W trakcie moczenia pęcznieje i robi się jej dużo. Mi po namoczeniu wyszły 3 duże szklanki (0,4 l). Nie znalazłam nigdzie informacji w jakiej proporcji w stosunku do wody ją ugotować, więc wlałam "na oko" i co jakiś czas sprawdzałam czy jest ugotowana. Ciecierzyca powinna gotować się ok. 45 min. Można do gotującej się ciecierzycy dodać ziarenka kminku lub kopru. 


Po ugotowaniu odcedziłam wodę, dodałam 1 dużego ogórka pokrojonego w kostkę, cały słoiczek pokrojonych pomidorów suszonych, kilka kaparów ze słoika, sok z 1/2 cytryny, sól, pieprz i co najmniej dwie garści pestek ze słonecznika. Całość zalałam ekologiczną oliwą z oliwek i wymieszałam. 


Wyszła pyszna przekąska lub danie na upalne letnie dni! Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że smakowała mojemu dziecku, które na co dzień trudno przekonać do ogórków. A cieciorkę wprost pokochało mówiąc że to orzeszki:)


Zaintrygowała mnie też informacja że ugotowaną ciecierzycę można też jeść jako deser - z surowym sproszkowanym kakao. Ciekawe jak smakuje?


A teraz trochę informacji o ciecierzycy zwanej tudzież cieciorką:


Pochodzi z zachodniej Azji, gdzie znana jest już od tysięcy lat.  Jest istotnym elementem kuchni basenu Morza Śródziemnego, na Bliskim Wschodzie oraz w Afryce Północnej.


Jej właściwości lecznicze znane i wykorzystywane są od setek tysięcy lat:
- łagodzi kaszel i bóle głowy
- pomaga w podrażnieniach górnych dróg oddechowych
- obniża poziom cholesterolu we krwi
- wzmacnia odporność
- korzystnie wpływa  na stan skóry, włosów i paznokci
- pobudza
- zawiera dużą ilość wartościowego białka (świetna dla wegetarian, wegan itp.)
- ma dużo żelaza, potasu, fosforu, błonnika oraz witamin z grupy B
- wspaniale syci na długo

piątek, 25 maja 2012

Olej kokosowy - cudowny lek na wszystko?

Żeby nie było, że tropię tylko truciznę w jedzeniu, dziś na pozytywnie.

Olej kokosowy - moja wielka miłość:)

Dziś nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie dość, że jest smaczny, to jeszcze zdrowy. Można jeść go na surowo - moja koleżanka smaruje nim po prostu tost na śniadanie; ja smażę na nim naleśniki, placuszki na zsiadłym mleku z jabłkami i dodaję do kaszy jaglanej.

Co czyni olej kokosowy wyjątkowym?

Przede wszystkim kwas laurynowy. Stanowi on 50% zawartości tłuszczu w oleju kokosowym. Kwas laurynowy bardzo rzadko występuje w przyrodzie. A szkoda, bo ma cudowne i niepowtarzalne właściwości lecznicze; oto niektóre z nich:


  • Zwiększa odporność organizmu na infekcje (bakteryjne, wirusowe, grzybiczne)
  • Zwalcza infekcje i działa przeciwzapalnie
  • Pomaga zwalczać stress i spowalnia process starzenia
  • Zwiększa wchłanianie wapnia
  • Chroni błonę śluzowa żołądka i jelit
  • Wspomaga rozwój naturalnej flory bakteryjnej
  • Polepsza smak potraw
  • Zmniejsza uczucie głodu
  • pobudza przemianę materii
  • wspomaga funkcje tarczycy
  • ma mniej kalorii niż inne tłuszcze
  • zapobiega chorobom wątroby
  • dodaje energii
  • chroni przed miażdżycą


Kwas laurynowy przekształca się w organizmie człowieka w związek o nazwie monolauryn (można go jeszcze znaleźć jedynie w mleku matki). Związek ten ma silne właściwości wiruso- i bakteriobójcze. Działa podobnie jak antybiotyk, ale nie niszczy dobroczynnej flory bakteryjnej. Atakuje tylko szkodliwe wirusy i bakterie.

Stosowany zewnętrznie olej kokosowy pomaga pozbyć się suchej skóry, wyprysków i trądziku. Pomaga w leczeniu grzybic skóry. Podobno jest świetny jako maska na włosy.

A tak poza tym jest po prostu smaczny i cudownie pachnie!!!



wtorek, 22 maja 2012

Akrylamid - uwaga na kawę rozpuszczalną, chipsy i frytki

http://dziendobry.tvn.pl/video/nie-smazcie-na-brazowo-dlaczego,109,newest,45832.html

Często spotykam się z sytuacją, kiedy widzę że mamy dają swoim małym dzieciom chipsy i frytki czy kupowane ciastka (zwłaszcza herbatniki). Ja intuicyjnie od początku jestem wrogiem takiego jedzenia i absolutnie zabraniam  takich rzeczy mojemu dziecku. Do niedawna nie wiedziałam czym jest akrylamid. Nawet nie wiedziałam, że istnieje...Ale logiczne było dla mnie to, że dzieci nie powinny jeść takiego jedzenia. 


Znajomi mówią, że trzeba dać dziecku spróbować wszystkiego, bo pójdzie do szkoły i kupi. Wierzę, że jak pójdzie do szkoły ze świadomością czym jest takie jedzenie i co zawiera, to nie kupi. Wierzę, że można wychować dziecko tak, że będzie dokonywało dobrych i mądrych wyborów. I teraz, dopóki jest małe jest ten czas, kiedy powinniśmy jako rodzice nauczyć je ich dokonywać i wykształcić dobre nawyki.

Moje dziecko ze smakiem je na śniadanie kaszę jaglaną z miodem albo ekologicznymi rodzynkami i cynamonem. Zna smak pasty sezamowej tahini, je    pełnoziarniste kaszki bio Holle lub Baby Sun i nie krzywi się że nie słodkie. Lubi warzywa i wegańskie pesto z razowym makaronem orkiszowym...Oczywiście uwielbia też słodycze, ale wie, że płaczem i krzykiem ich nie wymusi. Można? Można. Przynajmniej w 70% :)

A teraz trochę teorii:

Akrylamid jest bardzo toksycznym związkiem powstającym podczas przygotowywania i produkowania produktów spożywczych, które są poddawane temperaturze powyżej 120 st. C. Powstaje głównie w żywności bogatej w skrobię, która jest ogrzewana w wyniku pieczenia, grillowania, smażenia czy gotowania. Jest charakterystyczny dla produktów o ciemnej, brązowo-żółtej barwie. W organizmie akrylamid uszkadza komórki mózgowe oraz przyczynia się do powstawania nowotworów.

Uczeni są zgodni, że najwyższe stężenie akrylamidu znajduje się produktach, które są długo smażone, smażone w głębokim tłuszczu lub pieczone. Należą do nich ciastka (herbatniki, krakersy), pieczywo i frytki, chipsy, chrupki, płatki śniadaniowe i kawa, grillowane i smażone warzywa. 


Największy udział w ogólnym spożyciu akrylamidu w większości państw mają następujące produkty: 
chipsy ziemniaczane (16-30%), 
chrupki ziemniaczane (6-46%), 
kawa (13-39%), 
ciasta, ciastka i herbatniki (10-20%) 
oraz 
chleb i inne gatunki pieczywa (10-30%).

Ilość akrylamidu w gotowanych ziemniakach (w 120 g) przekraczaja obowiązujący limit akrylamidu 25 razy.

Inne produkty spożywcze łącznie dostarczają nie więcej niż 10% ogólnej ilości przyjętego akrylamidu.

Dotychczas nie wykryto w ogóle akrylamidu w produktach gotowanych i gotowanych na parze. Ten fakt można łatwo wytłumaczyć – podczas gotowania temperatura nie przekracza 100o C i nie zachodzą reakcje brązowienia.




Co robić żeby uniknąć powstawania tej toksycznej substancji?


- nie przechowywać ziemniaków w lodówce
- smażyć w niskiej temperaturze, unikać mocnego spiekania i przysmażania
- podczas grillowania unikać zwęglania i często przewracać żywność
- gotować ziemniaki w mundurkach w całości
- unikać picia kawy (dla mnie to zalecenie brzmi tak jakby ktoś mi powiedział: "nie oddychaj";), a przynajmniej unikać rozpuszczalnej (moja ulubiona...)
- nie jeść chipsów, ciastek, frytek (i nie dawać ich dzieciom!!!)





środa, 16 maja 2012

Dzisiaj miało być o tym, co znajduje się na etykietach, ale zupełnie przypadkowo natknęłam się na ciekawy artykuł na jednym z niemieckich portali. Będzie zatem cd. o warzywach i owocach....


Artykuł dotyczył zawartości pestycydów. Greenpeace przedbadał w ostatnim czasie warzywa i owoce z tradycyjnych gospodarstw i okazało się, że dopuszczalna zawartość pestycdów była przekroczona w 80% owoców i ponad 55% warzyw:( Okazało się też, że najbardziej przekroczone normy mają warzywa i owoce pochodzące z krajów spoza UE (np. Turcji).

Podczas zakupów powinniśmy najbardziej uważać na: winogrona, paprykę, gruszki, cukinię i grejfruty z Turcji oraz sałatę z Belgii, Holandii i Włoch. Miały one bowiem najbardziej przekroczone normy podczas badań.

Prawie 1/3 przebadanych produktów Greenpeace uznał jako nienadające się do spożycia z powodu dużej zawartości pestycydów.

Pod lupę były brane także warzywa i owoce pochodzące z upraw ekologicznych. Te okazały się wolne od trucizny i zdecydowanie zdrowsze.

Co robić żeby uniknąć pestycydów?

Po pierwsze najlepiej kupować produkty pochodzące z upraw ekologicznych. Niestety, o ile w dużych miastach można już bez większego problemu znaleźć ekologiczne warzywa i owoce, o tyle w mniejszych miejscowościach to bardzo trudne (wiem to z własnego doświadczenia...).

Zatem jeśli nie mamy jak kupować bio produktów, bądź nas na nie najzwyczajniej nie stać, starajmy się spożywać produkty sezonowe.

Po trzecie zwracajmy uwagę na kraj pochodzenia.

I po czwarte, myjmy warzywa i owoce gruntownie. A po umyciu bananów czy pomarańczy myjmy także ręce. Poprzez mycie udaje się, przynajmniej częściowo, pozbyć pestycydów. Greenpeace zaleca też, pozbywać się zewnętrznych liści z sałat. Są one bowiem w największym stopniu nasycone trucizną.


A na koniec niektóre w miarę bezpieczne produkty (wg raportu Greenpeace):

banany z Dominikany:) (samo się zrymowało;)
granaty z Hiszpanii
kiwi z Chile, Grecji i Nowej Zelandii
liczi z Madagaskaru
mango z Pakistanu
śliwki z Niemiec i Hiszpanii
bakłażan z Niemiec
brokuły z Niemiec, Włoch i Hiszpanii
ziemniaki z Niemiec i Izraela
papryka z Niemiec, Izraela i Węgier
szparagi z Niemiec, Grecji, Peru i Hiszpanii
szpinak z Niemiec i Włoch
cukinia z Niemiec i Holandii

Z polskich produktów badane były jedynie pieczarki. Opinia: „zalecana ostrożność”.

Chętnie zapoznałabym się z takimi badaniami przeprowadzonymi w Polsce...



PESTYCYDY - substancje stosowane w rolnictwie przy uprawach do zwalczania organizmów szkodliwych. Ich nadmierne spożywanie może zaburzać gospodarkę hormonalną, osłabiać układ odpornościowy, przyczyniać się do zachorowania na nowotwory oraz przyczyniać się do niepłodności.

sobota, 12 maja 2012

2012 Kwiecień | Kinga Rusin

2012 Kwiecień | Kinga Rusin


a tu świetny tekst Pani Kingi Rusin nawiązujący nieco do tabeli poniżej...
Zawsze kiedy kupuję warzywa w zwykłym sklepie i robię z nich koktajl, sok lub po prostu gotuję zastanawiam się czy na pewno dobrze robię...Mówią i piszą że warzywa jeść trzeba. Że mają mnóstwo witamin i minerałów, że ich jedzenie zapobiega wielu chorobom. Chcę dbać o swoje zdrowie. Poza tym uwielbiam warzywa w każdej postaci. Tylko czy one w dzisiejszych czasach na pewno są zdrowe???? Czy może zawierają tyle chemii, że bezpieczniej ich nie jeść???? Czy przywożone z Hiszpanii brokuły, kalafior, pomidory, seler naciowy mają więcej witamin czy chemii???? Jem, ale mam wątpliwości....

piątek, 11 maja 2012

Warto poświęcić swój czas na obejrzenie tego filmu. składa się z 9 części i jest mega ciekawy. otwiera oczy na wiele spraw, daje do myślenia...resztę odcinków znajdziecie na you tube pod hasłem "jedzenie ma znaczenie" czy Food Matters.

czwartek, 10 maja 2012

Książki o zdrowym żywieniu które warto przeczytać

W swojej bibliotece mam mnóstwo wspaniałych książek. Kocham książki i najchętniej nie robiłabym nic, tylko leżała w jakimś ogródku i czytała. W zimne dni pod kocem, w ciepłe ogrzewając się słońcem.
Tutaj będę pisać jednak tylko o książkach o tematyce zdrowego odżywiania.
A zatem: przede wszystkim "Antyrak" Davida Serevana-Schreibera. Książka naukowca napisana bardzo przystępnym językiem, dużo autentycznych przykładów, świetne, poparte badaniami porady. Tę pozycję warto nie tylko przeczytać ale i mieć w swojej kolekcji żeby móc wracać do porad. Na końcu książki znajdują się rysunki i tabele bardzo pomocne w sprawdzaniu który produkt warto jeść a który lepiej omijać.


Druga ważna dla mnie książka to "Odżywianie dla zdrowia" Paula Pitchforda. Łączy ona nowoczesną wiedzę o żywieniu z tradycjami wschodnimi, zwłaszcza medycyną chińską. Pokazuje, jak można leczyć za pomocą diety. Omawia wiele produktów żywnościowych, których spożywanie ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie: zboża (amarantus, quinoa, gryka, kukurydza, proso, jęczmień, ryż, pszenica, żyto, orkisz), rośliny strączkowe (fasola, groch, soczewica), wodorosty, algi (spirulina, chlorella) oraz wiele innych. Książka jest ogromna więc nie sposób opisać wszystkich mądrości które się w niej kryją. Pokazuje jak leczyć przewlekłe choroby cywilizacyjne z którymi tradycyjna medycyna sobie nie radzi: drożdżyca (grzybica, kandydoza), cukrzyca, nadwaga, nadmiar śluzu, pasożyty, nowotwory, reumatyzm. Uczy właściwego łączenia pokarmów. Dla mnie to obowiązkowa pozycja i "bibilia". Szkoda tylko, że tak mało lekarzy czyta i zna takie pozycje...


Kolejna książka to "Zdrowiej! Pokonaj lęk i depresję" wymienionego na początku posta Davida Serevana-Schreibera. Tym razem autor pisze jak pokonać stres (z którego przecież bierze się mnóstwo chorób, gdyż osłabia układ immunologiczny) i depresję. Nie byłoby w tym nic odkrywczego, gdyby nie to, jakie metody zwalczania chorób proponuje autor. Wykazuje on bowiem, że można się leczyć nie łykając leków i omijając gabinety psychoanalityków i tradycyjne psychoterapie. Omawia przykłady, kiedy pomagają metody głównie oddziałujące na ciało, takie jak akupunktura, odpowiednia dieta, komunikacja emocjonalna i integracja społeczna. Dlaczego lubię książki tego autora? Przede wszystkim dlatego, że David Serevan Schreiber był naukowcem - profesorem a ja cenię podejście naukowe i wiedzę. Poza tym są świetnie napisane i czyta się je z wielkim zainteresowaniem.


A tu podaję resztę, która warta jest moim zdaniem uwagi. Jeśli ktoś chciałby uzupełnić moją listę zapraszam:)


"Szkoła zdrowia. Uwolnij się od pasożytów." Nadieżda Siemionowa
"Zdrowa wątroba. Zdrowe jelita" dr Sandra Cabot
"Na zdrowie. Porady dr Górnickiej" Jadwiga Górnicka, Sabina Zwolińska-Kańtoch
"Świeże soki z warzyw i owoców" dr Sandra Cabot
"Jesteś tym, co jesz" Gillian McKeith




Miłego zdrowego czytania! I oby tylko na czytaniu się nie skończyło...